„Harcerstwo nie jest dla wszystkich”? O odpowiedzialności wychowawczej

40-lecie harcerstwa katolickiego na Ziemi Garwolińskiej

 

W harcerskich kręgach można czasem usłyszeć zdanie: „Harcerstwo nie jest dla wszystkich”. Wypowiadane bywa w różnych tonach i sytuacjach: kiedy dziecko opuszcza gromadę, kiedy rodzice rezygnują z udziału dziecka w zbiórkach, kiedy nastolatek zaczyna sprawiać trudności albo gdy drużynowy nie radzi sobie z prowadzeniem harcerza. Niekiedy brzmi to jak wyrok, czasem jak bezsilna konstatacja, a czasem jak… usprawiedliwienie.

Ale czy to zdanie rzeczywiście oddaje ducha skautingu, jaki przeżywamy w Skautach Europy — zakorzenionego w Ewangelii i pedagogice osobowego towarzyszenia?

Czy rzeczywiście „nie dla wszystkich”?

W pedagogice Skautów Europy szef nie jest animatorem zajęć, trenerem charakteru ani selekcjonerem młodzieży. Jest wychowawcą-przewodnikiem, który z miłością i pokorą towarzyszy każdemu dziecku w drodze ku świętości.

Dlatego tak ważne jest, by z rozwagą wypowiadać sądy o „przydatności” dziecka do skautingu. Gdy szef mówi, że „to nie jest chłopiec nadający się do harcerstwa”, warto zapytać:
Czy towarzyszyłeś mu na tyle, by pomóc mu rozeznać jego drogę — a nie tylko ją ocenić?

To właśnie to zdanie — „harcerstwo nie jest dla wszystkich” — zbyt często staje się ucieczką przed odpowiedzialnością. Zamiast zastanowić się, czego zabrakło w naszej postawie wychowawczej — relacji, formacji, cierpliwości — łatwiej powiedzieć: „on się nie nadaje”.

Skauting jako droga — nie każdy ją podejmie, ale każdemu ją proponujemy

Nie każde dziecko od razu odnajduje się w rytmie skautowego życia. Niektórzy nie są jeszcze gotowi na systematyczne zobowiązania, wymagania, wspólnotę i służbę. Zdarza się, że rodzina nie współpracuje wychowawczo, co znacznie ogranicza nasze możliwości. Czasem sytuacja młodego człowieka wymaga wsparcia terapeutycznego, czasem potrzeba innej ścieżki rozwoju na start.

Ale to nie znaczy, że rezygnujemy z niego w sercu i pamięci. Towarzyszenie wychowawcze to nie tylko organizacja zbiórek, ale również modlitwa za konkretne imię, podtrzymywanie kontaktu, delikatne przypomnienie o jego miejscu w gromadzie czy drużynie. Czasem warto zaprosić na wycieczkę poza zbiórką, odezwać się przed świętami, zapytać: „co słychać?”.

Ważne, by nie mylić trudności z brakiem powołania. Dla niektórych młodych ludzi skauting potrzebuje czasu, żeby zakiełkować. Czasem dopiero po kilku miesiącach — lub latach — zaczynają rozumieć wartość tej drogi. Dlatego prawdziwy szef zostawia otwarte drzwi, zachowuje wierność i nadzieję.

To jest realizm wychowawczy. Ale nie zwalnia on szefa z pytania: czy zrobiłem wszystko, co mogłem, by mu towarzyszyć — także wtedy, gdy nie był gotów odpowiedzieć?

Pielgrzymka do św. Jana z Dukli

Rozeznanie to nie to samo co rezygnacja

Szef może dojść do wniosku, że nie potrafi dalej prowadzić danego dziecka. Czasem rzeczywistość przekracza jego możliwości: brakuje wsparcia, doświadczenia, czasu, albo dziecko mierzy się z trudnościami, na które skauting nie ma gotowej odpowiedzi. To może być moment graniczny — ale nie musi być moment odrzucenia.

W duchu FSE rozeznanie nie polega na ocenie wartości dziecka, ale na uczciwym uznaniu swoich ograniczeń — i jednocześnie na zachowaniu otwartego serca. Szef nie wypowiada wyroku. On zostawia światło: „dziś nie potrafimy iść dalej razem, ale jeśli wrócisz — będziemy tutaj”.

Miłość wychowawcza to nie plan doskonały. To gotowość, by iść z kimś jego drogą, nawet jeśli jest kręta, trudna i wymaga zawieszenia własnych oczekiwań. Towarzyszenie to nie przystosowywanie kogoś do metody, ale dostosowanie metody do osoby — z zachowaniem celu, którym jest wzrost ku dojrzałości i świętości.

Nie zależy nam na tym, by dzieci „pasowały do wzoru”. Skauting to nie formatowanie, ale odkrywanie i wzmacnianie tego, kim młody człowiek jest naprawdę. Chodzi o to, by nie przekreślić nikogo. Tak właśnie działa miłość wychowawcza — cierpliwa, pokorna, wytrwała, wierna.

Pokora szefa

Wychowawca w Skautach Europy nie jest tylko organizatorem aktywności czy koordynatorem działań. Jego głównym zadaniem jest towarzyszenie wychowawcze — przez przykład, obecność i relację. To znaczy: być z powierzonymi mu osobami także tam, gdzie pojawiają się trudności, niezrozumienie, konflikt czy chwile rezygnacji.

W pedagogice FSE szef nie jest ekspertem od rozwiązań ani liderem sukcesu. Jest człowiekiem, który sam idzie drogą wzrostu i formacji. Dlatego prawdziwa formacja szefa zaczyna się wtedy, gdy potrafi z pokorą powiedzieć:

Nie potrafiłem go poprowadzić.
Nie zbudowałem relacji.
Popełniłem błąd.

To nie jest słabość. To dojrzałość. To siła serca, które nie zamyka się w porażce, ale wraca do misji. Szef nie musi być doskonały — musi być wierny. I gotów, by się uczyć. Bo Bóg powierza mu konkretne osoby nie dlatego, że wszystko umie, ale dlatego, że chce go uczynić narzędziem swojej miłości.

Warszawa - rozesłanie na obozy 2024

Czy służymy tylko „tym, co pasują”?

Skauting nie jest elitarnym klubem dla najzdolniejszych. Nie wybieramy dzieci „idealnych” ani takich, które od razu wpisują się w skautowy rytm. To właśnie ci, którzy są trudniejsi, mniej ufni czy zamknięci, najbardziej potrzebują przewodnika.

W pedagogice FSE nie selekcjonujemy dzieci, ale staramy się być obecni przy każdym z nich — także wtedy, gdy wychowanie staje się wymagające, a postępy niewidoczne. Szef nie ma szukać tych, z którymi będzie mu łatwiej. Ma być gotów, by zostać przy tym, który najbardziej potrzebuje obecności, cierpliwości i wiary.

Wielu szefów i szefowych potrafiłoby opowiedzieć historię, która zaczęła się dramatycznie, a skończyła się przyjaźnią i głębokim zaufaniem. Dlaczego? Bo ktoś wytrwał. Bo nie zamknął drzwi. Bo zobaczył osobę, a nie tylko problem. I to wystarczyło, by wydarzyła się przemiana.

To nie dzieci mają pasować do metody

Warto raz jeszcze przypomnieć: to nie dzieci mają być dopasowane do metody.
To metoda — żywa, elastyczna, oparta na osobie — ma służyć ich wzrostowi.

Dlatego, zanim szef wypowie zdanie „to nie dla niego”, powinien się zatrzymać i zapytać:

„Czy poznałem tego chłopca naprawdę?”
„Czy widzę w nim osobę, czy tylko trudność?”
„Czy kocham go tak, jak na to zasługuje każde dziecko?”

Wychowanie głębiej

W Skautach Europy nie wychowujemy dla efektów ani rezultatów, które można zmierzyć. Wychowujemy dla osoby — z myślą o jej dobru, wzroście i przyszłości, którą sama odkryje i wybierze. To nie jest droga szybkich owoców. To droga zasiewania, czekania i wiernego trwania.

Bywa, że nie widać zmian. Bywa, że szef czuje się bezradny. Ale wychowawcza obecność, która nie ustępuje nawet wtedy, gdy jest trudno — zostaje. Gdzieś głęboko zapuszcza korzenie. Czasem latami dojrzewa, by w odpowiednim momencie wydać owoce.

Nie pytajmy więc: czy to dziecko się nadaje.
Pytajmy raczej: czy ja jestem gotów być obok — tak długo, jak będzie tego potrzebować?

Bo nie jesteśmy tu dla siebie.
Jesteśmy tu dla tych, których powierzono naszej trosce.
Dla tych, których ścieżki splotły się z naszą — nie przypadkiem.
I choć nie wszystko zależy od nas, to wierne towarzyszenie zawsze ma sens.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze