Gawęda VIII – Karność (Siódme prawo skautowe)

Czuj Duch! Gawęda 8 - Siódme prawo skautowe

 

Baden-Powell: A Scout obeys orders of his patrol-leader, or scout master without question.

ks. Lutosławski: Skaut jest karny i szczególnie posłuszny rodzicom i przełożonym.

Skauci Europy: Harcerz jest karny, każde zadanie wykonuje sumiennie do końca.

To co najwięcej może uderza w trybie życia skautowego, to jego zewnętrzne podobieństwo do życia wojskowego, oparte na wspólnej cesze – karności. O żadnej może stronie skautingu tyle się nie mówi, co o posłuszeństwie, jakiego od chłopców wymaga. Warto się zastanowić nad tem, czem jest karność skautowa, na czem polega, do czego służy, jak jej przestrzegać należy i jakich błędów w jej stosowaniu unikać.

Karność już w objaśnieniach do prawa skautowego określiliśmy w pierwszej gawędzie, jako pewną cechę duszy; jest to przeciwstawienie swawoli i samowoli. Człowiek, dzięki temu, że posiada wolną wolę, łatwo daje się skusić mniemaniu, że tej woli nic krępować nie powinno; człowiek przejęty takiem zdaniem uważa siebie za zwierzchniczego pana wszelkich swoich czynów; to, że on chce coś zrobić, jest dla niego dostatecznym umotywowaniem, dlaczego według tej woli postępuje. Jest to naprzód złudzenie, a następnie jest to także bardzo szkodliwa zasada. Złudzeniem jest ta bezgraniczna wolność człowieka; bo chociaż jest prawdą, że nic zmusić nas nie może do chcecia czegoś, czego nie chcemy, choć w istocie wola nasza jest wolną – to jednak w rzeczywistości ulega ona najrozmaitszym wpływom, i bardzo różne, często zupełnie błahe względy zmieniają naszą wolę. Człowiek, który z całą świadomością mówi sobie, że nie chce kłamać pod wpływem strachu np. mija się jednak z prawdą; silniejsza wola otoczenia cierpliwem wymaganiem i układaniem zewnętrznych warunków może przemódz najzaciętszy upór, i nikt zaręczyć nie może za swoją wolę, że przy zmianie pewnych okoliczności się nie odmieni.
Więc nasza niezależność jest złudzeniem. Ale w dodatku fałszywą i szkodliwą jest zasada, że wola nasza powinna być zupełnie od niczego niezależną i że człowiekowi wolno jest robić zawsze to, co chce. A to dlatego, że człowiek ma na swoją – wyższą wolę, której musi się poddać, jeśli chce spełnić prawidłowo swoje zadanie.
Ma człowiek nad sobą najprzód Boga, do którego woli jest zastosowany wewnętrzny głos sumienia, który każe woli szukać tego, co jest dobre, a unikać tego, co jest złe. A następnie ma nad sobą człowiek społeczeństwo, do którego należy, którego jest cząstką, i które miłować i któremu służyć ma obowiązek.
Mówiliśmy już o obowiązku, że jest on niezależny od woli ludzkiej, że jest wyższem prawemu, któremu wola ludzka podlegać powinna. I jednem z zadań moralnego wychowania człowieka jest także urobienie jego woli, żeby ona sama chciała być podwładną temu wyższemu obowiązku – to jest prawu moralnemu z jednej i potrzebom społecznym z drugiej strony.

To dobrowolne podporządkowanie własnej woli głosowi obowiązku – nazywamy karnością.

Człowiek karny rezygnuje z własnej niezależności i pragnie całą siłą woli tylko tego, aby mógł jaknajlepiej wykonać to, co z głosu sumienia, albo z głosu obowiązku społecznego będzie mu wskazane, jak jego zadanie.

Karność nie jest celem – ona jest tylko środkiem doprowadzenia człowieka do jego celu: do doskonałości moralnej przez zgodę z sumieniem i pełnienie woli Bożej, które chce go widzieć doskonałym, i do harmonii ze społeczeństwem, które potrzebuje ludzi gotowych mu służyć tak, jak to dla zbiorowości jest potrzebne, a nie pragnących kierować swoich działań względem na własną przyjemność, czy korzyść osobistą.

W szczególności karność skautowa nie jest celem – jest ona tylko środkiem, szkołą karności, z której mają wyrosnąć karne szeregi obywateli. Społeczeństwo, aby być silnem i rozwijać się pomyślnie, musi wymagać od obywateli, ażeby swoje jednostkowe cele podporządkowali potrzebie ogólnej, aby wzgląd na dobro całości był stałym kierownikiem ich postępowania. To sharmonizowanie się jest możliwe tylko wtedy, kiedy w duszach obywateli jest wyrobiona karność, jeżeli są oni gotowi od swojego widzimisię uniezależnić się – a oddać kierunek swoich działań tym, którzy reprezentują wolę społeczeństwa zbiorową. Tego ma nas nauczyć skautowa karność.
Skaut żyje przez kilka lat swojej służby skautowej w ciągłej zależności od jakiejś władzy zbiorowej, i ciągle ma skierowaną uwagę i wolę na karne poddanie się wymaganiom tej władzy: to wyrabia w nim opanowanie własnych zachcianek i przyzwyczajenie do uzależniania swojej woli jednostkowej od wyższego jakiegoś prawa.

Ale na to, by to życie rzeczywiście karnych obywateli dało narodowi, musi ono być oparte o rzeczywiste, a nie urojone prawo do rozkazywania, które może wymagać posłuchu. Ludzie niedorośli mają jedną tylko władzę przyrodzoną, której z tytułu niewzruszonego prawa natury są winni posłuszeństwo – mianowicie rodziców.
Wszelka władza nad młodzieżą wyłącznie od rodziców pochodzić może; bo z przyrodzenia, z samej natury rodziny ludzkiej wynika to wyłączne prawo rodziców do rządzenia dziećmi. W dzisiejszych warunkach bytu społecznego rodzice przeważnie nie sprawują tej władzy długo bezpośrednio; we wczesnym już wieku oddają chłopców do szkoły, potem zaś niektórych chłopców oddają do terminu, albo na rozmaite „praktyki”, w których chłopcy uczą się pracować, aby potem módz samodzielnie zarabiać na chleb zarabiać – i swoje rodziny tworzyć.
Otóż władza szkoły i władza pracodawców nad chłopcami pochodzi w tych warunkach od rodziców, którzy szkole, albo opiekunom swych dzieci ustępują części swej władzy.

Władza rodzicielska jest w zasadzie jedyną naturalną władzą nieletnich; w razie jej nadużycia – społeczeństwo wyrobiło sobie prawo wkraczania – i odbierania władzy rodzicom, ale są to tylko wyjątki; normalnie chłopiec nikogo innego słuchać nie ma obowiązku – więcej – nie ma prawa, jak rodziców i tych, którym oni swej władzy ustąpili.

Drogą też takiego ustępstwa otrzymają i organy skautowe władzę nad chłopcami – albo bezpośrednio przez wyraźną zgodę rodziców na wstąpienie chłopca do szeregów skautowych, albo pośrednio przez szkołę, która sama organizuje drużyny skautowe. Niezależnej zwierzchniej władzy organy skautowej mieć nie mogą i karność wobec nich jest zawsze ograniczona wymogami posłuszeństwa wobec rodziców, względnie wobec szkoły.

Bardzo ważnem jest, byście sobie to dobrze uświadomili; bo dzięki różnym okolicznościom, nieporozumieniom, ułomnościom ludzkim mogą się zdarzyć kolizye między władzami – i każdy skaut musi wiedzieć, co w takim wypadku robić; pamietając o tem, że karność skautowa nie jest celem, ale środkiem, i że władza organów skautowych od władzy rodzicielskiej pochodzi – potrafi znaleźć wyjście. Nie jest nigdy rzeczą podwładnych roztrząsać i sądzić, czy przełożony ma racyę – ale jest rzeczą podwładnego wiedzieć, kto w danym wypadku jest jego przełożonym: otóż zawsze przedewszystkiem są nimi rodzice, tylko w zgodzie z nimi szkoła i opiekunowie; tylko w zgodzie z rodzicami lub szkołą – organy skautowe.
Bo wszak życie skautowe ma was wyrobić na karnych obywateli; a dobro społeczeństwa, harmonia działania narodu wymaga, aby były zgodne i karne rodziny, karne szkoły, karne organizacje życia społecznego, karne szeregi obywateli w służbie narodowej; kto dla przeprowadzenia jakiegoś rozkazu wymaga karności wbrew naturalnym więzom rodziny, szkoły, organizacyi obywatelskiej – ten przestaje być przedstawicielem prawowitej władzy, ale sam szerzy swawolę i anarchię. Gdybyście sobie chcieli utworzyć jakieś dzikie patrole skautowe, któreby z żelazną surowością przestrzegały karności, nie troszcząc się wcale o wolę rodziców waszych, to choćbyście cudów posłuszeństwa i najściślejszej karności pod komendą takich samozwańczych patrolowych dokazywali – to życie w karności bezprawnej nie wyrabiałoby w was cnót obywatelskich, ale niszczyłoby w waszych duszach naturalne podstawy waszej przyszłej obywatelskiej karności.
Natomiast posłuszeństwo dla rodziców, nawet mylnie pojmujących wasze dobro, ćwiczy was w prawdziwej karności, i gdy, dorósłszy, wyjdziecie z pod ich władzy, możecie własnowolnie zejść z mylnej drogi, na której was trzymali – wnosząc w szeregi obywatelskie wasz charakter, uzbrojony w cenną karność, a nie w przyzwyczajenie słuchania, niezależnie od prawowitości władzy. Bo istota karności jest ściśle związana z tem pojęciem prawowitości władzy. Dlatego szkoła obca, pruska naprzykład, nawet ćwicząc w żelaznem posłuszeństwie, nie wyrabia prawdziwej karności, bo rodzice oddając was do niej z musu, nie przekazując jej swojej władzy; idziecie tam po wiedzę i i prawa państwowe –  tym też zakresie winniście jej posłuszeństwo, by dojść do tych celów – ale nie idziecie tam po wychowanie charakteru; a kółka polskie, które wbrew tej szkole uczą was, jak być dobrymi obywatelami Polski – mają swoją władzę od rodziców, którzy pragną, byście w nich nauczyli się służyć Polsce; ale do rodziców już takiego zastrzeżenia zastosować nie można: bo ich władza jest przyrodzona i bezwarunkowa; lepszym obywatelem będzie chłopiec, który dla utrzymania karności wobec rodziców wyrzeknie się korzystania z kółka, pozatem starając się zdobyć potrzebną wiedzę rzeczy polskich, aniżeli ten, który dla zdobycia tej wiedzy nauczy się lekceważyć podstawy same karności narodowej i prawidłowej budowy społecznej. Czasami w naszych tak nienormalnych stosunkach politycznych, rozgmatwanie takich sytuacyi bywa bardzo trudne, ale zasady te trzeba jasno sobie postawić i przejąć się niemi do głębi, żeby z poszczególnych wypadków wyjątkowych nie przenosić doświadczeń na ogół – i nie psuć więcej w całości życia narodowego, aniżeli się zdaje ratować w jakimś pojedynczym szczególe.

Większość zarządzeń praktycznych rządów zaborczych obowiązuje nas pomimo nieprawowitości władzy; bo prawowitość tych praw i zarządzeń opiera się na celu dobra społecznego; do którego zmierzają; bez ładu i porządku – żyćby nie można, a osiągnąć go w społeczeństwie bez jakiejś władzy nie sposób. I dlatego należy zawsze głęboko się zastanowić nad tem, czy przekraczając prawa, istotnie wykonujemy prawo wyższe moralnie – czy raczej nie siejemy anarchii i nie niszczymy w narodzie podstaw ładu w poczuciu prawa obywateli.
Rozważcie w świetle tych zasad tak dyskutowaną u nas w zaborze rosyjskim kwestyę jeżdżenia „na gapę”, podawania młodszego, niż rzeczywisty, wieku dla otrzymania tańszego biletu, fałszywej deklaracyi majątku do wymiary podatku itd.

Pragnąc tedy życiem skautowem wyrobić was na karnych obywateli Rzeczypospolitej, oparłszy szkołę karności waszej w skautingu na prawowitości władzy skautowej – przyjrzyjmy się mechanizmowi tej szkoły, pomówmy o tem, jak ma wyglądać ta karność wasza w skautingu. Jednem słowem jest to karność żołnierska. Posłuszeństwo, z niej płynące i będące jej zewnętrznym przejawem, nie powinno być ślepe, ale powinno być ścisłe, natychmiastowe i chętne. Nie powinno być ślepe – bo najprzód ślepota w człowieku nigdy nie jest chwalebna, a po drugie dla dobrego wyrobienia karności taka ślepota jest przeszkodą.
Skaut naodwrót, powinien starać się jak najdokładniej zrozumieć, czego od niego rozkazujący wymaga (oczywiście nie dopytując się o powody i przyczyny wydania rozkazu, do czego niema ani czasu, ani prawa) i powinien w ścisłe wykonanie rozkazu włożyć nietylko całą dobrą wolę  i wszystkie siły i umiejętność, ale także całą inteligencyę i zdolność rozumowania, jaką posiada.
I dlatego nie godzi się jego posłuszeństwa nazywać ślepem. A oto parę przykładów ślepoty i inteligencyi w wykonaniu rozkazu. Drużynowy na podstawie mapy wyznacza drogę zastępowi wywiadowczemu; każe mu przejść przez rzekę na wprost swojej pozycyi, gdzie mapa wskazuje kładkę, i zbadać teren po drugiej stronie, dotrzeć do drugiej miejscowości, z której przypuszczalnie będzie miał rozleglejszy widok i przed zachodem słońca powrócić z raportem, na podstawie którego ma być ułożony bardzo wczesny, albo nocny marsz. Patrol, doszedłszy do rzeki, konstatuje, że kładka została zniesiona przez niedawną widać powódź. „Ślepy” patrolowy będzie się starał z narażeniem życia i z ogromnym ewentualnie nakładem czasu przeprawić się w tem miejscu przez głęboką rzekę, może będzie się starał w tym celu o łódkę, albo ze znajdujących się w pobliżu desek rodzaj kładki spróbuje sklecić; słońce może już będzie blizko zachodu, zanim się znajdzie po drugiej stronie.
Rozumny natomiast patrolowy przekona się z mapy, gdzie jest najbliższa kładka lub most i choćby musiał nadłożyć parę kilometrów drogi, w tem miejscu przejdzie rzekę, gdzie najprędzej to uczynić może, aby jaknajlepiej wykonać główne zadanie – dostarczenia informacyi o nowym, nieznanym terenie. Sami sobie możecie rozważyć skutki jednego i drugiego sposobu wykonania rozkazu.
A teraz inny przykład: posłano cię o trzy kilometry z pilnym rozkazem do zastępu i kazano iść biegiem skautowym. W pół drogi robi ci się niedobrze, czujesz, że jesteś niezdrów, bieg staje się wyraźnie szkodliwym dla zdrowia. „Ślepo” posłuszny pomimo to biedz będzie dalej, aż padnie – i może skutkiem tak wykonanego rozkazu będzie ciężka choroba; czy myślisz, że drużynowy będzie zbudowany twem posłuszeństwem? Ale na wojnie… zauważysz może! Tak, na wojnie godzi się i trzeba życie poświęcić, nietylko zdrowie, ale ćwiczenia skautowe to nie wojna jeszcze.
Jako trzeci przykład przypuść, że w tym biegu, będąc zupełnie zdrów i silny, spotykasz ojca, który nigdy nie widział takich ćwiczeń, i przesadną obawą zdjęty – każe ci iść dalej krokiem zwyczajnym. Możesz spróbować przedłożyć mu niemiły skutki takiej zmiany, przytoczyć inne biegi, któreś bez szkody odbywał, wreszcie prosić go o cofnięcie zakazu – ale nie może być wątpliwości, że dalej biedz ci nie wolno, nawet jeśli ojciec oczywiście nie ma racyi.
Wreszcie, również z tego punktu widzenia, przykład już w gawędzie o obowiązku cytowany: drużynowy naznaczy zbiórkę na niedzielę o ósmej na ćwiczenia, trwające do południa. Zazwyczaj, dajmy na to, chodzisz na mszę na dziewiątą. Tego dnia zatem musisz wstać wcześniej i być na mszy, powiedzmy, o 7-mej, by na ósmą zdążyć i módz uczestniczyć w ćwiczeniach do końca. Jeśliś tego zaniedbał – musisz opuścić ćwiczenia wbrew rozkazowi – aby spełnić ważniejszy obowiązek – wysłuchania mszy św. w niedzielę. W tym wypadku możesz się stawić na zbiórkę i poprosić o zwolnienie dostateczne dla wysłuchania gdziekolwiek mszy obowiązkowej. Ale gdyby np. zbiórka była naznaczona na 12-tą, kiedy ostatnia msza wychodzi, a ty do samej 12-tej byłeś zajęty i nie mogłeś być na mszy – oczywiście musisz zaniedbać ćwiczenia – dla wyższego obowiązku. Jeśli jest w tem twoja wina, żeś nie znalazł pół godziny na mszę św. zawczasu – zasługujesz na naganę surową lub karę, boś z własnej winy rozkazu nie spełnił – ale wątpliwości niema, że w tym wypadku już ci go spełnić nie było wolno.

Więc nie ma być ślepem wasze posłuszeństwo skautowe. Ale jak uczynić pomimo to ścisłem, jak zabezpieczyć się od samowoli, gdy rozumowanie własne będziemy stosowali przy wykonywaniu rozkazów?
Oto zasada: dopóki znajdujesz się w warunkach i okolicznościach, które rozkazujący przewidywał, a w każdym razie mógł i powinien być przewidzieć, nie wolno ci nic absolutnie zmieniać w wykonywaniu rozkazu, choćby ci się wydawało, że rozkaz nie jest słuszny, ani roztropny.
Np. próba strofowania Czarnieckiego przez podkomendnych, aby nie pchał ludzi po śmierć pewną na most na Pilicy w bitwie pod Warką (w Potopie), było oczywistą niekarnością; Czarniecki widział doskonale, co się dzieje, i znał tak jak podkomendni, a może lepiej od nich, warunki bitwy, jak to też zwycięstwo okazało.

Ale z chwilą, gdy warunki się tak zmieniają, że natrafiasz na okoliczności, których rozkazodawca nie mógł przewidzieć, albo z pewnością nie przewidział, a jeśli z drugiej strony jesteś pewny, że gdyby je znał, byłby rozkaz zmienił – nietylko ci wolno, ale masz obowiązek odgadywać intencyę rozkazodawcy i za nią idąc – wykonać tę przypuszczalną intencyę – a nie iść „ślepo” za literą rozkazu.

Oczywiście wymaga to wielkiej roztropności i uwagi, i zupełnego wykluczenia ubocznych względów na własną gnuśność, wygodę itp. W razie wątpliwości zawsze iść trzeba za literą rozkazu, zostawiając odpowiedzialność za nią rozkazodawcy, bo na siebie brać odpowiedzialność za zmianę wolno tylko wtedy, gdy się jest pewnym, że tak trzeba postąpić.
Przełożony twój, rozkazując, liczy się też z tem, że ma z posłusznym bezwzględnie, ale rozumnym człowiekiem do czynienia, a nie z kołkiem. Istota tej ścisłości posłuszeństwa polega na tem, abyś miał rzetelną wolę wykonania jaknajdokładniej woli przełożonego. I dlatego karny podwładny wykonuje rozkaz natychmiast, bez chwili wahania, nigdy mu nie przeciwstawia własnej woli. Jeśli ma wątpliwości, może je po wykonaniu rozkazu przedłożyć, ale nie mogą one nigdy wykonania powstrzymywać: wszak słuchacie władzy, a nie jej racyi. Wykonuje go też dlatego chętnie – to jest ze szczerem oddaniem się myśli i kierunkowi rozkazodawcy, bez względu na to, jak mu rozkaz smakuje. A już zupełnie wykluczone jest okazywanie nazewnątrz najlżejszej nawet niechęci, czy niezadowolenia.
To opanowanie odruchów oporu, albo choćby tylko zaznaczenia odmiennej chęci jest pierwszorzędnym środkiem harowania woli wogóle. A w miarę, jak skaut się nauczy tak słuchać: ściśle, natychmiastowo i chętnie – powoli nabierze przywiązania do swojej karności; wtedy radość i przyjemność, że może służyć, że może rozkaz wykonać – przeważy wszystkie przykrości, jakie mu niemiły rozkaz sprawa; wreszcie przestanie je nawet odczuwać, bo całą jego dusza będzie zajęta tylko tem jednem pragnieniem: jaknajdoskonalszej służby. Wtedy szkoła karności skautowej osiągnie swój cel – spełni swoje zadanie, da narodowi karnego obywatela, który z tym samym pośpiechem. Z tą samą ścisłością i z tą samą pogodą potrafi służyć narodowi w pracach obywatelskich, z jakiemi wykonywał rozkazy skautowych swych przełożonych.

Jeszcze słówko o tych przełożonych. Macie w skautingu dwa stopnie główne przełożonych: instruktorów dorosłych, którzy biorą swoją władzę nad wami bezpośrednio z woli rodziców, albo od szkoły, oraz rówieśników – zastępowych, ich zastępców – a nad nimi przybocznych, którzy osoby po części są przez was drogą wyboru wskazane, ale których władza pochodzi od instruktorów (od drużynowego zazwyczaj).
Nieraz może się zdarzyć, że dostaniecie się w ten sposób pod rozkazy kolegi młodszego, może mniej zdolnego od was, może gorzej wyćwiczonego. Im lepsi sami będziecie, im głębiej w was zakorzeni się typ skautowy braterstwa i skautowa karność – tem łatwiej i tem lepiej wykonywać będziecie rozkazy nawet najmniej kompetentnych, ale prawowitą władzę posiadających przełożonych. Przełożonego trzeba szanować zupełnie niezależnie od jego osobistej wartości i kwalifikacyi: bo w nim szanujecie władzę, samą ideę karności, w nim szanujecie samych siebie.
Cała wartość życia skautowego dla wyrobienia was na dzielnych i karnych obywateli spadłaby do zera, jeślibyście wbrew tej zasadzie uzależniali waszą karność skautową od jakości przełożonych. Wolno wam się poza służbą starać o zmianę niekompetentnych przełożonych, a jeśli chodzi o kolegę niegodnego moralnie urzędu, który piastuje, macie obowiązek starać się o to, by drużynowy tę niegodność uwzględnił – ale nawet poza służbą należy ograniczyć takie starania do absolutnej konieczności, prowadzić je jawnie i lojalnie, nie pokryjomu i podstępnie – a na służbie odrazu wszystkie te względy się kończą, poprostu istnieć przestają.
Im gorsza komenda – tem lepszej woli i tem chętniejszego posłuchu wymaga od podwładnych, aby cel ćwiczenia możliwie jaknajlepiej był osiągnięty; a pamiętajcie, że nie o to chodzi, by tobie jednemu czy drugiemu było przyjemnie słuchać, nawet nie o to, by dane ćwiczenia było dobrze poprowadzone – to jest rzecz drugorzędna w porównaniu – ale o to, by karność w szeregach skautowych rosła, aby przez ćwiczenia dusze skautów coraz bardziej karnemi się stawały; każdy odruch niechęci dla przełożonego na służbie psuje tę robotę i oddala was od celu.

Urząd wymaga z drugiej strony pewnych cech koniecznych, aby jego pełnienie stało się źródłem postępu moralnego dla podwładnych, a zwłaszcza by rozkazy jego stały się szkołą karności. Zastępowy musi ciągle pamiętać, że źródłem tej władzy, jaką posiada nad kolegami, nie jest jego wola, ale urząd, który piastuje, to wspólne Prawo, któremu on jako przełożony tak samo podlega, jak i jego podwładni.
Stąd wszelka samowola, fantastyczność rozkazów – choćby ze strony podwładnych odpowiadało im najzupełniejsze posłuszeństwo – nie wyrabia karności rzetelnej, ale toruje drogę w ich duszach do anarchii; bo samowola rozkazów musi przez wpływ urzędu o prawo, o stałe zasady postępowania, rozumne podporządkowanie wszystkich rozkazów celowi, któremu skauting służy, przyczynić się może do osiągania tego celu w duszach podwładnych: od wyrobienia w nich prawdziwej karności, która jest gotowością wiernej służby wyższemu prawu moralnemu i dobru społecznemu, poddaniem całej naszej istoty na służbę obowiązku.

 

Gawęda z książki „Czuj Duch! – Szesnaście gawęd obozowych o idei skautingu” z roku 1913

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments